Wyspy Owcze zdobywają coraz większą popularność wśród cudzoziemców. I nie chodzi tylko o turystów – archipelag przyciąga bowiem także tych, którzy interesują się lokalnym rynkiem nieruchomości. To stosunkowo nowy problem dla wyspiarskiej społeczności, który stał się przedmiotem szerszej dyskusji.
Pochodząca z Niemiec Anja – autorka bloga www.the-faroe-islands.com – jest właścicielką domu w wiosce Elduvík, w którym wraz z mężem spędza kilka miesięcy w roku. Z kolei Czech Jiři Sedlák parę lat temu zainwestował w rybacki neyst na przedmieściach Vestmanny, który we własnym zakresie remontuje i przerabia na bazę letniskową. Nie są oni farerskimi rezydentami, a czas spędzony na Wyspach Owczych traktują wyłącznie rekreacyjnie.
Dotychczasowe przepisy umożliwiały takim osobom jak Anja i Jiři swobodny zakup ziemi i nieruchomości na archipelagu – obywało się bez poważniejszych, biurokratycznych przeszkód. Właściciele byli jedynie zobowiązani do regulowania rachunków i pokrywania opłat komunalnych (np. wywóz śmieci).
Niestety wygląda na to, że sytuacja wkrótce ulegnie zmianie. Władze Wysp Owczych planują bowiem wprowadzenie ograniczeń na farerskim rynku nieruchomości. Ze względu na nasilający się kryzys mieszkaniowy, problemy z dostępnością lokali na wynajem długoterminowy oraz rosnące zainteresowanie farerskimi nieruchomościami wśród przybyszów, Løgting – farerski parlament – rozważa projekt wdrożenia przepisów, które staną się realnym hamulcem dla potencjalnych nabywców z zagranicy.
Debata publiczna rozgorzała po tym, jak chęć zakupu domu na archipelagu wyraził Anders Lund Madsen – duński dziennikarz, komik i osobowość telewizyjna. Już w 2018 r. Duńczyk fantazjował w farerskich mediach o potencjalnym kupnie domu na wyspie Fugloy. Jego wypowiedzi zrodziły obawy, że coraz więcej celebrytów i obcokrajowców z zasobnym portfelem może w przyszłości chcieć inwestować w nieruchomości o charakterze wakacyjnym.
Z propozycją zmian w ustawodawstwie wyszedł sam premier – Barður á Steig Nielsen. Według jego pomysłu, farerski rynek nieruchomości wciąż pozostałby otwarty dla obywateli Danii, Grenlandii i Islandii. Natomiast obywatele innych państw nabywaliby prawo do zakupu działki budowlanej lub posiadłości dopiero po pięciu latach nieprzerwanego mieszkania na Wyspach Owczych.
Pomysł wzbudził skrajne reakcje. Wielu Farerów poparło projekt premiera, chcąc zapobiec powstawaniu wiosek-widmo, w których domostwa tętniłyby życiem zaledwie przez kilka tygodni w roku. Poza tym liczba nieruchomości, znajdująca się w posiadaniu cudzoziemców w tak popularnych miejscach jak Gjógv czy Elduvík, zaczęła niepokoić autochtonów.
Z drugiej strony pojawiły się głosy przeciwko ksenofobicznej ustawie, która przeczyłaby zasadzie wzajemności. Skoro Farerzy mogą kupować nieruchomości w innych krajach, to dlaczego obcokrajowcy nie mogliby robić tego samego na Wyspach Owczych? Wielu Farerów posiada domy letniskowe chociażby w słonecznej Hiszpanii i nikt nie ogranicza tam ich praw w zakresie własności. Na dodatek przepis dyskryminuje osoby z zagranicy, które od niedawna mieszkają na archipelagu, ale swoją przyszłość wiążą z Wyspami Owczymi i chcą tu posiadać własny kąt.
Sprawa jest rozwojowa i już teraz budzi ogromne emocje. W wymianę zdań zaangażowali się zarówno Farerzy, jak i cudzoziemcy. Niewykluczone, że projekt kontrowersyjnej ustawy znajdzie swój finał nie w Løgtingu, a w… sądzie.
Źródło: www.in.fo
Fot. Annie Spratt
PCIT TRAMP
Iwaszkiewicza 67/8
70-786 Szczecin
Tel. +48 91 432 08 37
www.wyspy-owcze.pl
www.zewpolnocy.pl
Numer konta:
35 1140 2017 0000 4502 1307 1981